Maroko
Witamy wszystkich odwiedzających i od razu gorąco przepraszamy za brak postów w ostatnich dniach. Jak Wiecie (co widać na naszej mapce) zakotwiczyliśmy w Mahomedii niedaleko Casablanki. Ze świata europejskiego trafiliśmy do afrykańskiego. Maroko jest cudowne. Pełne kolorów i zapachów ziół wszelakich. Tylko dlaczego tu jest taki słaby Internet ?!. Mamy bardzo dużo zdjęć, ale niestety nie ma jak ich opublikować bo tutejszy Internet to jakiś żart.
Zdjęcia które są obok, to grafiki zapożyczone z tej strony: http://pl.freeimages.com
Jeżeli nie fotorelacja, to postaramy się w kilku słowach opisać czym nas Maroko zauroczyło. Z Mahomedii do Casablanki pojechaliśmy pociągiem. Zwiedziliśmy oczywiście meczet i stary targ który ma swoją niepowtarzalna orientalna atmosferę. Zaopatrzyliśmy się w tutejsze przyprawy, których zapach towarzyszył nam przez długi czas.
W Casablance zjedliśmy przepyszną kolację. Były owoce morza i przede wszystkim tradycyjny marokański tadżin (tagine, tażin czy tajine). To mięso (baranina, wołowina i drób) razem z cebulą i innymi warzywami wymieszane z tajemniczymi przyprawami i zapieczone nad żarem w specjalnym naczyniu wykonanym z gliny i posiadającym wysoką stożkowatą pokrywę. Żadne opisy czy zdjęcia nie oddadzą rozkoszy tej kolacji. Podobnie jak rejsu, tego doznania się nie opisze tylko trzeba je przeżyć.
Maroko nas zaskoczyło swoją atmosferą i życiem ulicznym. Przypominają się nam polskie lata 90-te. Podobna atmosfera handlu, gwaru i technologii. Należy jednak wyraźnie i głośno powiedzieć – cały czas czuliśmy się bardzo bezpiecznie. Marokańczycy wiedzą że turyści przybywają z różnych zakątków świata i dlatego mają sporą dozę tolerancji.
Istnieje tu wszechobecny zakaz spożywania alkoholu. Jednak istnieje też powiedzenie że “Polak potrafi”. Tak więc, “przypadkiem” trafiliśmy na cichą, małą knajpkę gdzie wypiliśmy całkiem dobre piwko. Podsumowując wizytę w Casablance i Mahomedii, to Maroko będziemy bardzo mile wspominać …. tylko ten Internet.
Miłego weekendu !