Płyniemy
Z cudownego Maroko wypłynęliśmy w kierunku wyspy Lanzarote, czyli jednej z 7 głównych wysp wchodzących w skład archipelagu Wysp Kanaryjskich, zaliczanej do Makaronezji. Będzie to masz najdłuższy przelot który liczymy na 4 dni i 450 mil na otwartym oceanie. Niestety Neptun ma jakieś inne zajęcia i zamiast nas popieścić chociaż lekkim wiaterkiem, to nic – flauta na całego. Drugą dobę płyniemy na silniku. Dlatego:
“ Neptuniku Ty nasz ukochany ! Podmuchaj troszeczkę
coby żagle miały co robić a nie dyndały tak bez sensu”
Postanowiliśmy coś złowić. Jak pamiętacie przygotowani jesteśmy na to zadania w 100%. Po drodze jeszcze na wszelki wypadek za paczkę fajek kupiliśmy od rybaków ładnie wyglądającą rybkę. I co się okazało ? Zaraz potem, nie nadążaliśmy z wyciąganiem tuńczyków z własnych wędek. Neptun może i naszej prośby nie wysłuchał co do wiatru, ale rybki nam tym razem nie poskąpił. Kapitan oporządził tuńczyki, a Odi i załogant Krupa sprawnie je usmażyli. Kolacja była mniam, mniam, bo czy może być coś świeższego i smaczniejszego niż parę minut wcześniej wyłowiona rybka ?. O dzięki Ci Neptunie za Twą szczodrość, a teraz może jednak da się coś zrobić w sprawie wiatru, wiatereczku, wiatrunia ?
Pozdrowionka i wracamy na kurs 230.