The End
Tak, to już niestety koniec mojej wymarzonej wyprawy. Od kilku lat pragnąłem “zdobyć” Antarktydę i teraz mogę śmiało powiedzieć …. byłem na najpiękniejszym “końcu świata”. Horn, a potem cieśnina Drake’a są dobrą szkołą przetrwania dla żeglarzy, ale są też naturalną barierą przed złupieniem tego cudownego miejsca na ziemi.
Bardzo dziękuję kapitanowi Ryszardowi i reszcie załogi jachtu “Lady Dana 44”,
czyli Lechowi, Grzegorzowi, Andrzejowi i dwóm przesympatycznym koleżankom
Heidi i Kaji za niezapomniane chwile w czasie całego rejsu.
Będę tą wyprawę wspominał przez najbliższe lata
i nie zapomnę żadnej minionej chwili.
Jest wiele miejsc na ziemi do których człowiek chce powracać. Zawsze wraca do domu, rodziny (a tęsknię za nią okrutnie). Antarktyda, pomimo swej surowości jest tak urokliwa, że będzie mnie przyciągała jak magnes jeszcze przez wiele lat . Mam nadzieję, że w przyszłości będę mógł tu zawitać ponownie razem z rodziną i w gronie swoich niezawodnych przyjaciół. Dziękuję również wszystkim czytającym moje wypociny.
Pozdrawiam
Jaca
Dana Wojnowska
7 marca 2018 @ 17:32
Ta wyprawa jest juz za Wami i pewnie pozostanie jeszcze na długo w Waszych sercach i głowach.
Jak widać Marzenia sie spełniają – i to właśnie dla takich marzeń, magicznych miejc, niezapomniach chwil i wspaniałych ludzi warto żyć
i lecieć na drugi koniec swiata.
Gratulacje dla całej Załogi i szczególne podziekowania dla Jacka za piekne informacje z rejsu ( krótkie na temat i podobno bez cenzury Kapitana 😜)
Dana
Irena Wojnowska
8 marca 2018 @ 08:42
Panie Jacku! Ja tez dziekuje Panu za pieknie prowadzony Blog , bo nawet ja- taki stary nieuk kompuyerowy – nie mialam zadnych trudnosci sledzic trase Waszego rejsu. Kto sie teraz tym zajmie? Dzieki Panu dowiedzialam sie, jakim swietnym zeglarzem jest Rysiek. Powinnam byc dumna, prawda? i jestem. Zycze Panu jeszcze duzo pieknych rejsow.Pozdrawiam jednoczesnie cala zaloge i zycze Wszystkim, ktorzy beda kontynuowac te piekna podroz, by Neptun dalej Wam sprzyjal – Mama Rysia J.W.