Puerto Williams
Pierwszy sprawdzian jachtu i współpracy załogi został zdany wzorcowo. Spokojnie dotarliśmy do mariny jachtowej w Puerto Williams. Naszą “ślicznotkę” przycumowaliśmy do jednostek stojących w jacht klubie przy Micalvi. Łaskawy Neptun podarował nam piękną pogodę co widać na prawie każdym zdjęciu. Dlatego też chętnie wyruszyliśmy “w miasto”. No dobrze, trochę przesadziłem. Puerto Williams to raczej osada w której żyje około 1500 mieszkańców. Położona jest najdalej na południe (nie licząc niedalekiej małej wioski rybackiej Puerto Toro). Puerto Williams ma stałe połączenia lotnicze z miastami w Chile oraz kilkugodzinne połączenie promowe z argentyńskim Ushuaia (najdalej na południe położonym miastem świata). No właśnie, Ushuaia z której wypłynęliśmy to miasto (ma nadane prawa miejskie) a Puerto Williams to osada. I to widać na każdym kroku. Jest tu w sumie specyficzny klimat. I nie myślę o pogodzie, ale o ludziach którzy ten klimat tworzą. Puerto Williams jest przesiąknięte żeglarstwem. W tak małej osadzie znajdziemy urząd celny, lotnisko, restaurację, hotel i wiele innych elementów infrastruktury miejskiej.
Mam nadzieję, że poniższa fotorelacja chociaż po części pokaże Wam jak mile spędziliśmy dzisiejszy dzień. Pod każdym zdjęciem postaram się napisać kilka słów opisu. Dzisiaj wypływamy do polskiej antarktycznej stacji Arctowski. Następne zdjęcia dopiero za kilka dni .. .jak dorwę się do Internetu.
Pozdrowienia od całej załogi „Lady Dana 44”