Psia wachta
Jak widać na mapce wracamy “pełną parą”. Podczas “psiej wachty” (od północy) przez ponad pół godziny towarzyszył nam wieloryb. Chyba się biedaczek zakochał w “Lady Dana 44”. Trochę mu się nie dziwię, bo jacht jest całkiem urodziwy. Niestety, większość czasu płynął pod nami i wprowadził tym samym nerwową atmosferę wśród załogi. Dlaczego ? Bo sonda na jachcie zwariowała i cały czas “darła mordę” , że wpływamy na mieliznę ! A my mieliśmy 500 metrów do dna 🙂
Jak na razie Neptun jest łaskawy. Ale tu wszystko może się zmienić z minuty na minutę. Pisałem wcześniej, że cieśnina Drake’a jest wredna dla żeglarzy. Mam nadzieję, że jednak władca mórz i oceanów nas polubił i w spokoju pozwoli dopłynąć do Ushuaia. Nastrój wśród załogi jest wspaniały, chociaż tęsknimy za przepięknymi widokami gór lodowych i pingwinów.
Pozdrowienia od całej załogi “Lady Dana 44”
Krystian
28 lutego 2018 @ 18:54
Psia wachta ? To była chyba moja ulubiona podczas ostatniego rejsu 🙂 Pozdrawiamy KBJ
Ewza
1 marca 2018 @ 08:11
Ahoj! Załogo 🙂
Pozdrowienia z mroźnej Warszawy. Dzięki internetowi śledzę wasze losy i trzymam kciuki za bezpieczny powrót!
Trzymajcie się ciepło 🙂
S.C.
1 marca 2018 @ 18:07
Ładnie uciekacie w piątek chyba będzie najtrudniej.trzymajcie się Neptun będzie łaskawy .Gorące pozdrowienia dla dzielnej załogi.
S.C.
1 marca 2018 @ 18:07
Ładnie uciekacie w piątek chyba będzie najtrudniej.trzymajcie się Neptun będzie łaskawy .Gorące pozdrowienia dla dzielnej załogi.